Są takie dni, w których status mojego związku z synem określiłabym zwrotem „to skaplikowane”. I nie ma to związku z pandemią, zamknięciem w domu, izolacją…
Problem większości rodziców polega na tym, że… KOCHAMY SWOJE DZIECI. Od pierwszych dni życia, ba! od kresek na teście czujemy się: odpowiedzialni. I ta odpowiedzialność uprzykrza Nam życie. Serio.
Kochamy i: zmieniamy pampersy, karmimy, mierzyny gorączkę, odciągamy gluty, sadzamy na nocnik, podajemy wodę, nakrywamy kocem, szukamy smoczka, dajemy przytulankę, smyramy, drapiemy, nucimy o…
KAŻDEJ PORZE NOCY.
Świadomie i z premedytacja skazujmy się na podkrążone oczy, opuchnięte powieki, dziesięć litrów kawy i „o ja pierdziele dłużej nie wytrzymam…” choć w głębi duszy – wiem, że wytrzymam.
Paradoks macierzyństwa polega na miłości, która wpędza Nas w dół i z tego dołu… Wyciąga!
Gotujemy obiadami, wymyślamy zabawy, chodzimy na spacer, czytamy książki, dajemy odpowiedź na TRYLIARDY pytań i to nawet wtedy kiedy Nam się nie chce.
Byleby były zdrowe, mądre, samodzielne.
Ci mali ludzie wysysają z Nas energię! Fizycznie padamy na twarz, ale psychicznie czujemy spełnienie.
Mój związek z synem jest skomplikowany. Kocham gościa nad życie i to DOSŁOWNIE. Pójdę za Nim w ogień. Pokonam wrogie armie mimo pacyfistycznych poglądów! Matki są jak lwice. Serio. Z drugiej jednak strony…. Sięgają po wino!
DOBRNĘŁAŚ DO KOŃCA? SUPER! BARDZO SIĘ CIESZĘ, ŻE KOLEJNA ZARWANA NOC NIE POSZŁA NA MARNĘ JAK MYŚLISZ – TEN TEKST MÓGŁBY SIĘ KOMUŚ PRZYDAĆ? JEŚLI UWAŻASZ, ŻE TAK TO PROSZĘ CIĘ O:
- KOMENTARZ (NAJLEPIEJ MIŁY :D)
- LAJKA, SERDUSZKO TUDZIEŻ INNĄ MEGA SPONTANICZNĄ REAKCJĘ
- UDOSTĘPNIENIE
W TYM CELU ZAPRASZAM CIĘ NA MÓJ FANPAGE
AGNIESZKA,