Nie przeszkadzają mi disnejowskie księżniczki, różowe jednorożce i brokatowe majtki. Nie lubię majsterkowania, koszenia, przesuwania mebli. Nigdy nie wnosiłam pralki na dziesiąte piętro i nie wymieniłam koła. Nie wiem czy jestem feministką.
Nie musisz gotować jeśli Ci się nie chce
Jasne! Gotowanie nie jest obowiązkiem jeśli – nie pracujesz w kuchni. W stołówce, restauracji, fast foodzie… To nie jest tak, że wychodząc za mąż zobowiązujesz się do gotowania. No nie! Nie chce mi się wierzyć, że w dwudziestym pierwszym wieku jakakolwiek zdrowo myśląca kobieta godzi się na – usługiwanie. Serio! Laska, która nie jest pokrzywdzona przez los nie będzie trwać w związku z tyranem, z kimś kto tylko bierze… Jeśli godzisz się na taki układ to nie dlatego, że takie „wartości” wyssałaś z mlekiem matki, a matka Twojej baki. Dzieje się tak dlatego, bo albo jesteś ofiarą (i potrzebujesz pomocy) albo… Nie jesteś mądra!
Niezmiennie twierdzę, że kobiety narzekające na beznadziejnych facetów, którzy „siedzą i nic nie robią” same sobie są winne. Serio! To nie dyskryminacja. Dyskryminowane to są Arabki w zapiziałych górach Afganistanu, które za gwałt, którego są ofiarą będę ukamienowane.
Od trzech lat „siedzę z dzieckiem w domu”. Czy to znaczy, ze ja codziennie gotuje i codziennie sprzątam? Nie. Czasem zamawiamy pizzę, w weekendy gotujemy razem albo wychodzimy na miasto. W pozostałe dni rzeczywiście gotuje, ale nie dlatego, że jestem kobietą! Gotuje bo jestem w domu i mam do wykarmienia dziecko. A czemu siedzę w domu? Przez lalki, którymi bawiłam się w dzieciństwie? Być może… Albo przez instynkt – niewidoczny i totalnie niedorzeczny, który wyciskał ze mnie łzy w czasie usg i podsłuchiwania serca.
Nie wiem czy jestem feministką bo kiedy słyszę o tych obiadach, których nie musimy gotować i kiblach, których można nie myć jeśli się nie lubi to rodzi się we mnie pytanie – czy życie składa się tylko i wyłącznie z rzeczy, które uwielbiamy? Ani ja ani mój M nie lubimy sprzątać, a jednak to robimy bo bardziej od sprzątania boimy się robaków. Gotuje bo bardziej od skrobania marchwi martwią mnie puste brzuchy – ludzi, których kocham i którzy kochają mnie.
Nigdy nie powiem córce (tudzież synowi) „jeśli nie masz ochoty to wypnij się ma męża (ewentualnie żonę) i powiedz – nie lubię”. NIE. Dzień po dniu będę im pokazywać, że partnerstwo to działanie wspólne. Czasem gotuje ja choć tego nie lubię, a czasem tata. I jedno drugiemu DZIĘKUJE!
Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której latam na szmacie przed oglądającym telewizor mężem. Serio! Prawdopodobnie oglądałbym z nim, a szmata leżałaby w kącie.I nikt do nikogo nie miałby pretensji!
Nie mieszajmy w takie tematy „dyskryminacji”, bo lata w których PERFEKCYJNA PANI DOMU podawała mężowi kapcie mamy już za sobą. Teraz mamy do czynienia z kobietami, które „same robią lepiej” więc „zwalniają męża”, a potem na niego psioczą.
Nie bez powodu napisałam we wstępie o disnejowskich księżniczkach…
Bo jakiś czas temu była na nie nagonka. To przez nie – latamy dzisiaj na szmacie, golimy nogi, nie zdajemy na prawo, puszczamy się na lewo Wydaje mi się, że – NIE! Kleoptra kapała się w mleku, a żyła przed Kopciuszkiem i Królową Śniegu…
Jestem zdania, że to jakie mamy życie – prace, męża, relacje – zależy TYLKO I WYŁĄCZNIE OD NAS, a nie disnejowskich księżniczkach i dyskryminacji. Nie w dwudziestym pierwszym wieku i nie w Polsce.
DOBRNĘŁAŚ DO KOŃCA? SUPER! BARDZO SIĘ CIESZĘ, ŻE KOLEJNA ZARWANA NOC NIE POSZŁA NA MARNĘ 🙂 JAK MYŚLISZ – TEN TEKST MÓGŁBY SIĘ KOMUŚ PRZYDAĆ? JEŚLI UWAŻASZ, ŻE TAK TO PROSZĘ CIĘ O:
- KOMENTARZ (NAJLEPIEJ MIŁY :D)
- LAJKA, SERDUSZKO TUDZIEŻ INNĄ MEGA SPONTANICZNĄ REAKCJĘ
- UDOSTĘPNIENIE
W TYM CELU ZAPRASZAM CIĘ NA MÓJ FANPAGE
AGNIESZKA,