Jest mi cholernie ciężko z tym, że moje trzy letnie już dziecko nie chce do przedszkola. Inaczej to widziałam. Inaczej to sobie wyobrażałam. Kilka nocy poświęciłam na internetowy przegląd placówek, parę popołudni spędziłam na zwiedzaniu i ‚testowaniu’ kadry. Wybrałam najlepsze! Tak mi się wydaje… Ale Janowi nie. On jest na nie. I to całym sobą.
Stoimy sobie pod ścianą. On w sali, a ja pod nią. On ryczy, a ja muszę być twarda. I sobie tłumaczę. Tłumaczę. Tłumacze….
TO DLA NASZEGO DOBRA. PRZEDSZKOLE JEST NAM POTRZEBNE. POTRZEBNA NAM ROZŁĄKA. NIE SKRZYWDZĘ GO.
Analizuje fakty: interesują go dzieci, zaczyna do nich mówić, chce wchodzić w relacje, nie dam mu tego w domu, wytrzymam, przetrwam. Ocieram łzy, poprawiam make up, przypinam sobie uśmiech. Walczę. Potrzebuje spokoju. Czterech godzin dziennie. Jestem przecież zmęczona. Chce o siebie zadbać…
Synu, weź nie rób scen i idź się pobawić! Mam ochotę wrzasnąć, a jednocześnie – wyciągnąć go z sali i zabrać do domu! Z jednej strony tulić, z drugiej kopnąć w tyłek. Ot, całe macierzyństwo. Kocham Cie nad życie, ale… Weź daj mi już spokój.
DOBRNĘŁAŚ DO KOŃCA? SUPER! BARDZO SIĘ CIESZĘ, ŻE KOLEJNA ZARWANA NOC NIE POSZŁA NA MARNĘ 🙂 JAK MYŚLISZ – TEN TEKST MÓGŁBY SIĘ KOMUŚ PRZYDAĆ? JEŚLI UWAŻASZ, ŻE TAK TO PROSZĘ CIĘ O:
- KOMENTARZ (NAJLEPIEJ MIŁY :D)
- LAJKA, SERDUSZKO TUDZIEŻ INNĄ MEGA SPONTANICZNĄ REAKCJĘ
- UDOSTĘPNIENIE
W TYM CELU ZAPRASZAM CIĘ NA MÓJ FANPAGE
AGNIESZKA,