Przechodzę obok gimnazjum. Obok mnie wyrasta grupka chłopców. Biegną w bluzach i cieniutkich swetrach niosąc skafandry pod pachą. Przy minus pięciu. I wietrze.
Plac zabaw. Ja, mój syn, trzech nastoletnich chłopców. Huśtam się z Janem. Oni grają w piłkę. I ta piłką przelatuje mi nad głową. Zwracam chłopcom uwagę. Odwracają głowy. I jak bestie rzucają się na jeździk. Kopią, potem szarpią i spuszczają jeździk ze zjeżdżalni. Wychodzę.
Przystanek autobusowy. Dwóch licealistów wymienia się spostrzeżeniami na temat przechodzącego obok księdza: zobacz jaki cwel w sukience.
Jestem mamą. Mój syn stawia pierwsze kroki i zaczyna mówić. Któregoś dnia dorośnie i ja ze wszystkich sił pragnę, żeby nie był jak tamci chłopcy…
Nie chcę żeby trząsł się z zimna z obawy przed odrzuceniem i podążał ślepo za samozwańczym liderem. Najbardziej na świecie pragnę żeby nie bał się wygłaszać swoich racji i zawsze, ale to ZAWSZE walczył o swoje. Jan nie musi być twardy w ten stereotypowy sposób. Może płakać, mieć gorszy dzień i potrzebować miłości. Ale nigdy, przenigdy! nie może się poddać! W tym znaczeniu nie może być słaby. Synku jeśli coś Ci się nie uda, no nie wyjdzie Ci za pierwszym razem – spróbuj znowu!
Muszę nauczyć moje dziecko szacunku – do siebie, do sąsiadki, do kolegów z klasy, do cudzego mienia. Bo jeśli nie my – rodzice – to kto? Przedszkole? A może podstawówka? Pewne rzezy wynosi się z domu. To my budujemy w Naszych dzieciach bazę. To my wzmacniamy ich kręgosłup, w sensie ten moralny.
Gdybyś miała wybrać jedną, jedyną rzecz w którą wyposażysz swoje dziecko zanim wyjdzie z domu to co byś wybrała? Nigdy nie kończące się kieszonkowe? A może sięgnęłabyś po jakąś umiejętność?
Ja stawiam na miłość, taką do samego siebie. Stań przed lustrem – czujesz, że jesteś dobra? Zasługujesz na miłość, dobrą pracę i przyjaciół? Czy ANI RAZU nie zdarzyło Ci się myśleć, że jesteś: za słaba, za gruba, za chuda, za brzydka ewentualnie za głupia?
Codziennie spotykam ludzi, którzy uprzykrzają życie innym. Trują ich swoimi kompleksami. Obarczają winą, zasypują prośbami, marudzą, obgadują, zazdroszczą. Robią to, bo nie kochają życia i nie szanują siebie. Są wiecznie niezadowoleni. Złośliwi. Pełni lęku. Są samotni.
Od miesiąca czytam poradniki, to znaczy czytałam je już wcześniej, ale od miesiąca jakby intensywniej. I wiesz co wywnioskowałam? Nie ma jednej słusznej drogi! Coś takiego jak metoda wychowawcza nie istnieje! Za to przykład, owszem. Bo dziecko to Nasza kopia, takie nasze lustro. Codziennie przeglądam się w Janie – widzę jak na niego wpływam. Wystarczy, że się wkurzę i JAN ROBI SIĘ ZMIERZŁY. Dzieci kopiują nasze gesty, słowa i reakcje. A potem przyjmują je za własne. Nie wierzysz? Spójrz w lustro, a zobaczysz pewnie swoją mamę.
Dlatego codziennie się staram.
Być lepsza.
Dla siebie i dla moich bliskich.
Dla przyjaciół i dla obcych.
DOBRNĘŁAŚ DO KOŃCA? SUPER! BARDZO SIĘ CIESZĘ, ŻE KOLEJNA ZARWANA NOC NIE POSZŁA NA MARNĘ 🙂 JAK MYŚLISZ – TEN TEKST MÓGŁBY SIĘ KOMUŚ PRZYDAĆ? JEŚLI UWAŻASZ, ŻE TAK TO PROSZĘ CIĘ O:
- KOMENTARZ (NAJLEPIEJ MIŁY :D)
- LAJKA, SERDUSZKO TUDZIEŻ INNĄ MEGA SPONTANICZNĄ REAKCJĘ
- UDOSTĘPNIENIE
W TYM CELU ZAPRASZAM CIĘ NA MÓJ FANPAGE
AGNIESZKA,