Rok temu trafiłam na post znajomej opublikowany w walentynki. „Prawdziwą miłość trzeba sobie urodzić”. Nie zgadzam się! Prawdziwą miłość trzeba sobie wybrać.
Rok temu trafiłam na post znajomej opublikowany w walentynki. „Prawdziwą miłość trzeba sobie urodzić”. Nie zgadzam się! Prawdziwą miłość trzeba sobie wybrać.
Nie przeszkadzają mi disnejowskie księżniczki, różowe jednorożce i brokatowe majtki. Nie lubię majsterkowania, koszenia, przesuwania mebli. Nigdy nie wnosiłam pralki na dziesiąte piętro i nie wymieniłam koła. Nie wiem czy jestem feministką.
Był taki czas, w którym myślałam (ba, ja byłam pewna!), że o związkach to ja wiem wszystko! Miałam dwadzieścia lat, pokój w studenckim mieszkaniu i nieprzyzwoicie dużo czasu na sen. A potem urodziłam syna..
Chcecie wiedzieć co należy zrobić żeby się nie wkurzać? To takie proste! Jedyne co musicie zrobić to…
Długo zastanawiałam się nad tym czy ten wpis w ogóle powinien powstać, bo sex to przecież tabu (nawet u ginekologa). Jednak powstał. Ale nie jest to artykuł o mnie, przynajmniej w stu procentach. Nie piszę go tylko i wyłącznie z autopsji. Wiele faktów po prostu podsłuchałam, a jeszcze inne zostały mi ‚powierzone’. Postanawiam przekazać je dalej, bo wierzę, że dotyczą wielu par. No to… zaczynamy!
Za każdym razem kiedy wyjeżdżam do rodziców mam ogromny problem z napisaniem tekstu. To dziwne bo właśnie tu, u rodziców jestem „odciążona”. Mam czas na wypicie kawy, przemyślenie zdań, dobranie odpowiednich słów. Nie muszę pisać nocą albo w pośpiechu między zupą, a naleśnikami. A jednak jest mi trudniej…
Nie ma ludzi idealnych. Wszyscy mamy wady! To może być krzywy nos, pucołowate policzki, skąpstwo, nadmierna zrzędliwość. Nie każdy defekt widać od razu (w sensie gołym okiem). Czasem trzeba się przyjrzeć. Wyjść za mąż. Urodzić dziecko. Tak, to właśnie wtedy okazuje się, że Twój M nie umie włączyć pralki tudzież… Ugotować zupy!
Wiesz, że ja i mój M nie mieszkaliśmy razem przed ślubem? Do ‚Naszego’ pierwszego mieszkania wprowadziliśmy się dwa tygodnie po przysiędze! Niektórzy uważali, że to błąd (a docieranie?!). Powiem tak – nie bałam się brudnych skarpetek, a mój M nie bał się obiadów 😀 I słusznie, bo… Pierwszy raz pokłóciliśmy się ROK po ślubie. Czyli kilka tygodni po porodzie. Wniosek? To nie wspólne mieszkanie wystawiło Nas na próbę, a… DZIECKO!
Podobno najgorszy jest pierwszy rok – pierwszy rok po ślubie. Wiesz czemu? Bo wtedy zaczyna się – docieranie. A może starcie? Starcie dwóch doświadczeń, dwóch żyć. Zaczyna się proces tworzenia, scalania dwóch jednostek w jedną, mocno skomplikowaną – całość.
Nie umiem gotować. To znaczy, coś tam zrobić potrafię – głównie jednogarnkowo, bo to znacznie ułatwia sprzątanie (śmiech). Ale jeśli miałabym ulepić pierogi, ewentualnie zrobić pomidorową – jak u mamy – to sorry, ale na mnie nie licz.