Chce Ci tylko powiedzieć, że to nie ważne. Nie wierzysz? To spójrz: jesteś mamą rozbrykanego dziecka.
Chce Ci tylko powiedzieć, że to nie ważne. Nie wierzysz? To spójrz: jesteś mamą rozbrykanego dziecka.
Mamy to! Pierwszy ząbek za Nami. Dolna jedyneczka. Bielutka i malutka. Yeah… To jeden z tych momentów, w którym moje dziecko staje w centrum wszechświata – wszyscy wokół niego skaczą i próbują zajrzeć do buzi by uf pierwszy ząbek zobaczyć. Potem padają okrzyki : jest! widać! piękny! Wjeżdża retrospekcja: poród. „JEST! WIDAĆ” , wtedy chodziło o główkę, dzisiaj chodzi o ząbek. Zmianie nie ulega pozycja – jestem ZA dzieckiem.
Chce Ci tylko powiedzieć, że nic nie musisz. Nie musisz rodzić naturalnie, karmić piersią, używać bambusowych pieluszek, gotować jednej marchewki i przecierać jej przez sito.
Mam dość. Od godziny dreptam po pokoju. Wydeptałam ścieżkę. Krążę między szafą, dziecięcą komodom i małżeńskim łóżkiem. Chociaż teraz to raczej rodzinnym. Bo sypiamy z dziećmi.
Dlaczego matki nie kładą się spać nawet wtedy kiedy: wkładają cukier do lodówki, nakładają balsam na szczoteczkę albo jak ja myją włosy odżywką? Dlaczego nie ucinamy sobie drzemki kiedy szukamy telefonu, który trzymamy w ręce albo (jak ja) wsiadamy do cudzego samochodu bo kolorem przypominał Nasz? Powodów jest conajmniej kilka…
Wiesz co łączy kobietę spodziewającą się pierwszego dziecka z kilkulatkiem czekającym na młodszego brata? Niewiedza. Nie wiedzą co ich czeka.
Kiedy wracałem z przedszkola ze smutną minką nie zadawałaś pytań. Tuliłaś mnie, głaskałaś, całowałaś, włączałaś mi bajki i szykowałaś popcorn. Wiedziałaś, że muszę odpocząć, że opowiem później.
Matka dla swojego dziecka zrobi wszystko. Oskrobię marchewkę paznokciem. To tak na przykład… Dla matek nie ma rzeczy niemożliwych. Do kopertówki można wcisnąć pampersy. Razem z chusteczkami. I kremem!
Po czym poznać, że jesteś gotowa na drugie dziecko? Bez wyrzutów sumienia podajesz dziecku parówki i zamawiasz pizzę…