Chce Ci tylko powiedzieć, że nic nie musisz. Nie musisz rodzić naturalnie, karmić piersią, używać bambusowych pieluszek, gotować jednej marchewki i przecierać jej przez sito.
Chce Ci tylko powiedzieć, że nic nie musisz. Nie musisz rodzić naturalnie, karmić piersią, używać bambusowych pieluszek, gotować jednej marchewki i przecierać jej przez sito.
Dlaczego matki nie kładą się spać nawet wtedy kiedy: wkładają cukier do lodówki, nakładają balsam na szczoteczkę albo jak ja myją włosy odżywką? Dlaczego nie ucinamy sobie drzemki kiedy szukamy telefonu, który trzymamy w ręce albo (jak ja) wsiadamy do cudzego samochodu bo kolorem przypominał Nasz? Powodów jest conajmniej kilka…
Po czym poznać, że jesteś gotowa na drugie dziecko? Bez wyrzutów sumienia podajesz dziecku parówki i zamawiasz pizzę…
Jeśli nie wiesz czym są wyrzuty sumienia zostań matką. Serio! Wypiłam kawę, zjadłam parówkę, zapomniałam witamin. Zaczynamy w ciąży. Znam laskę, która wyła przez tydzień po tym jak jej znajoma podważyła bezpieczeństwo żelu do higieny intymnej, który używała w pierwszym trymestrze ciąży. Mogła zaszkodzić dziecku…
Kiedy dochodzi szósta a ty od godziny przebierasz pieluchy i zmieniasz bodziaki ulanemu dziecku. Kiedy wiesz, za chwilę wstanie starszak, a okazje do zmróżenia oka będziesz miała wieczorem…
Chcemy żeby były większe, starsze, mądrzejsze, samodzielniejsze, a potem kraja Nam się serce bo nie chcą buziaka, bo mama jest „fe”, bo lepsze koleżanki…
O czym myślisz, kiedy słyszysz – macierzyństwo? Jeśli jesteś w pierwszej ciąży, założę się, że o różowym bobasie ewentualnie spacerku brzegiem lasu. Natomiast jeśli tak jak ja, masz już w domu przynajmniej jeden różowy egzemplarz, który daje Ci o sobie znać rozdartą koparą, a nie żadnym tam słodkim kopniaczkiem – to macierzyństwo kojarzy Ci się z huraganem, ewentualnie z EGZAMINEM.
Wykonałaś już pierdylion testów, a ostatnią miesiączkę miałaś ponad dwa miesiące temu? Hura! Udało się, jesteś w ciąży! Nim się obejrzysz Twój brzuch niebezpiecznie zbliży się do stanu przepompowanego balona, niemniej jednak nie przeszkodzi Ci to w po raz setnym wyszorowaniu podłogi. Tak, tak kochana – wijesz gniazdo. Szykujesz się na przyjęcie potomka, niczym wiewiórka na najsroższą zimę.
Ciąża dobiegała końca, a ja nie mogłam się doczekać dnia, w którym przywieziemy Naszego synka do domu. Wyobrażałam sobie jego maleńkie rączki wysunięte spod kocyka. Widziałam te słodkie, pucułowate poliki i niebotycznie małe stopy. On miał spać, a MY go podziwiać.